• Wojna domowa w Syrii trwa już 4 lata, ćwierć miliona zabitych, ruiny, 12 milionów ludzi opuściło swoje domy, z czego 4 miliony uciekło za granicę. Końca dramatu nie widać." 

    Te 220-250 tysięcy ofiar al-Asada, można łatwo zakwestionować i nawet nie trzeba uzasadniać żadnymi dowodami, bo przecież na tę liczbę nie ma - na dobrą sprawę - żadnych dowodów. Tylko błagam: proszę się nie powoływać na Syrian Observatory of Human Rights, czyli Abdela Rahmana, sklepikarza z Coventry, który z obskurnego "two bedroom house" na przedmieściach tego miasta, jednoosobowo obserwuje sytuację w Syrii. 

    Nie wiemy, więc jak jest naprawdę - czy ofiar jest 250 tys. czy 25 tys., albo 2, 5 mln. Nie wiemy również ilu mieszkańców Syrii rozpierzchło się w różnych kierunkach, nie wiemy też, czy np. uciekinierów nie potraktowano jako zabitych. Niby, innych niż mr. Rahman, źródeł nie brakuje, ale dane pochodzą, albo od "reżimu", albo od rebeliantów, a wiadomo, że jedni - we własnym interesie - je zaniżają, a rebelianckie - z tych samych powodów - zawyżają. Jedynie, co do uciekinierów raczej nie ma wątpliwości, bo można ich z grubsza policzyć, choc pewnie też nie do końca, bo nawet przedstawiciele czarnych ludów etiopskich, Bantu itp. podają się za rodowitych Syryjczyków, że o Albańczykach, Bośniakach, Kosowarach już nie wspomnę. 

    "Zbrodniczy reżim Asada", tak się pisze i mówi w światowych, w tym również polskich mediach. Tak się składa, że byłem dwukrotnie w Syrii za rządów "zbrodniarza", pierwszy raz turystycznie, a drugi raz w -pewnym sensie - z konieczności. Straciłem pracę, a na nową, satysfakcjonującą mnie,musiałempoczekać pół roku. Miałem, co prawda, prawo do zasiłku dla bezrobotnych, ale nie miałem prawa do zasiłku mieszkaniowego, ponieważ miałem na koncie więcej niż 6 tys. funtów oszczędności, co jest przeszkodą w uzyskaniu "Housing Benefit". Mogłem pokombinować i zasiłek dostać, ale nie chciałem w nowej pracy startować, ze względów prestiżowych z pozycji zasiłkowicza. Mój sąsiad Syryjczyk, zasugerował mi, żebym okres oczekiwania na nową pracę spędził w... Syrii, na czym skorzystam i ja i jego rodzina w Damszku,u której spędzę te pół roku, płacąc grosze za wikt i kwaterę - gdybym nie pił, nie palił, nie pałętał się po dyskotekach, nie podróżował po Syrii, to pewnie, łącznie z przelotem w obie strony, cały ponad pięciomiesięczny pobyt kosztował bym mnie jakieś 1, 500 funtów, a tak wydałem prawie trzy tysiące, czyli tyle, ile musiałbym wydać tylko na pokój w Londynie we współdzielonym mieszkaniu, lub domu w Londynie, czego bardzo nie lubię. Mieszkalem w Damaszku w bardzo spartańskich warunkach, bo rodzina mojego sąsiada jest liczna i biedna, ale poznałem trochę Syrię, na tyle przynajmniej, by przy każdej okazji zaprzeczać legendom o "reżimie Asada", nie ma tam reżimu, nie zauważyłem tam, na poziomie zwykłych obywateli, konfliktów na tle religijnym, ani oszołomów religijnych z islamskich sekt, i co najważniejsze nikomu taki układ nie tylko nie przeszkadzał, ale był czymś oczywistym, nie spotkałem się również z tym, by ktokolwiek, czy to spośród zwyklych zjadczy chleba, czy z elit (dzięki syryjskiemu Kurdowi, lekarzowi, który studia kończył na AM w Lublinie - poznałem go w latach 70. i jego żonie Halinie, spotkałem wiele osób z damasceńskiej elity). Nie słyszałem, żeby, w którejkolwiek z tych sfer narzekał na brak demokracji. Jedyne na co narzekano, bez względu na status społeczny, to na wszechobecną korupcję - biorą wszyscy i wszędzie, nawet ci co narzekają na łapownictwo. W drodze powrotnej, a - ze względu na koszty miałem lot łączony - Damaszek - Kair - Rzym -Londyn, poznałem na lotnisku 28 -letniego Syryjczyka, Amana, który "kombinował azyl" w UK, gdzie był już jego kuzyn. Kupił sobie papiery w Damaszku, że był sądzony, za dzialalność antypaństwową i wyrok skazujący na 10 lat, list gończy itp. Teraz mieszka w Londynie. Być może nie wyszyscy Syryjczycy byli ze mną szczerzy podczas mojego pobytu w ich ojczyźnie, ponieważ kumple Amana w Londynie wiedząc, że nie tylko rebelianci, ale również ISIL/ISIS są tworem USA, mimo wszystko nie są niegatywnie nastawieni, wierzą, że Państwo Islamskie zlikwiduje korupcję i wprowadzi jasne zasady, twierdzą również, że na terenach okupowanych przez IS wcale nie jest tak źle - kto jest muzułmaninem przestrzega prawa koranicznego nie ma się,raczej, czego bać, ale z drugiej strony,gdyby mieli wybierać, to wolą pokój, nawet przy takiej korupcji, niż to co dzieje się w Syrii obecnie.

    Proszę powiedzieć to tym w Polsce, którzy bredzą o szariacie i terrorystach. Chodzą w rasistowskich pochodach po ulicach pod osłoną policji. W tym kontekście Pana polski komentarz jest śmieszny.


    votre commentaire



    Suivre le flux RSS des articles
    Suivre le flux RSS des commentaires